Miałam pisać lekko o życiu, a nie ciężko o śmierci.

Spotkałam się dziś z człowiekiem, który twierdzi że uratowałam mu życie.

A ja tylko dwa miesiące temu przekonałam go do zaszczepienia się.

Jego ojciec nie dał mi się przekonać. Tydzień temu zmarł, po trzech dniach choroby.

Wstrząsnęło to mną, bo go znałam, lubiłam i ceniłam, to był dobry człowiek. ( A tak go prosiłam, nawet błagałam, opowiadałam o pobycie w szpitalu…).

Szczepcie się, proszę. Nie sugerujcie się brakiem badań o długafalowych skutkach szczepionek. Życie jest tu i teraz.

Li.

PS. Osiem miesięcy temu leżałam na łóżku na pierwszym planie zdjęcia. Na drugim łóżku leży czarny worek, a w nim zmarła kobieta. Żyła jeszcze na godzinę przed zrobieniem przeze mnie tego zdjęcia. Nie, nie dla sensacji umieszczam to zdjęcie, a ku przestrodze. Sama ledwo żyłam, leżałam pod kroplówką i pod tlenem, ale udokumentowałam cudzą śmierć dla moich nie wierzących w pandemię znajomych. Wysłałam każdemu. Niektórych przekonałam. I dziś, jeżeli choć jedna osoba dzięki temu się zaszczepi, to warto było wrócić do tego koszmaru.

12 Responses to Miałam pisać lekko o życiu, a nie ciężko o śmierci.

  1. Li pisze:

    Ewa, z całym szacunkiem, ale namawiać na szczepienie będę każdego, kto się jeszcze nie zaszczepił. Również w trosce o swoje bezpieczeństwo. Prof Simon jest dla mnie wielkim autorytetem, na pewno większym niż antyszczepionkowiec z internetu.

  2. Ewa pisze:

    Jeszcze tylko mala konkluzja. Odpornosc populacyja w przypadku gdy szczepienie nie chroni przed zachorowaniem?!! Przeciez lekarze nas uswiadamiaja, ze szczepienie powoduje tylko to, ze w razie zachorowania choroba bedzie przebiegac lagodniej. Nie moge uwierzyc, ze Ty osoba wyksztalcona piszesz takie rzeczy..
    I jeszcze malenka statystyka. W bydgoskim szpitalu na 15 lozkowym oddziale covidowym zajetych jest 9 lozek, z czego 5 to osoby w pelni zaszczepione, jedna zaszczepiona jedna dawka a 3 niezaszczepione.

  3. Ewa pisze:

    Twoje rozumowanie Li, jest powtarzaniem wytartych juz frazesow, ktore jak sie okazuje juz nie maja nic wspolnego z rzeczywistkscia. Budza tylko usmiech i politowanie. Wystarczy poczytac o pojawiajacych sie badaniach, popatrzec i posluchac co sie dzieje w innych krajach. Posluchac opinii innych niz Horban, Simon czy Karauda specjalistow. Ok, nie chcialam sie wdawac w takie dyskusje. Chcialabym tylko, zeby ci, ktorzy zdecydowali sie zaszczepic nie agitowali innych. Przede wszystkim dlatego, ze nie maja ku temu zadnych kompetencji. Zakladam, ze ci ktorzy nie sa ubezwlasnowolnieni zdolni sa di podejmowania samodzielnych decyzji. Tylko tyle i az tyle.

  4. Li pisze:

    Troska zaszczepionych o niezaszczepionych wynika z troski silniejszych o słabszych. Jeżeli ktoś ulega manipulacji i jest ignorantem to budzi naturalną, przynajmniej u mnie chęć pomocy i wytlumaczenia, również i tego dlaczego należy się szczepić i czym jest odporność populacyjna. Wynika też z troski o zaszczepionych, bo przez niezaszczepionych pandemia z nami zostanie, a mutacje wirusa bedą coraz bardziej zjadliwsze. Rozumiesz?

  5. Ewa pisze:

    Wybacz, ake musialabym pstradac zmysly, zeby dobrowolnie pozwolic sobie wstrzyknac cos takiego. I ja w przeciwienstwie do Ciebie nikogo nie agituje. Niech kazdy sam decyduje o swoim zdrowiu. Nie potrafie zrozumiec, skad nagle taka troska zaszczepionych o niezaszczepionych. To jest nsprawde zenujace. Pozdrawiam i zycze duzo zdrowia. 😊

  6. Li pisze:

    Ewa, a ja Tobie zalecam ostrożność w agitowaniu do nie zaszczepiania się, możesz mieć cudze życie na sumieniu.
    Nie mam telewizora, nie wiem co mówią w tv, wiem natomiast co mówią lekarze, również Ci z mojego bliskiego kręgu. W przeważającej części umierają osoby niezaszczepione, to fakt notoryjny. I to nie jest przypadek, tylko reguła. Namawiam Cię do szczepienia, możesz ocalić życie.

  7. Ewa pisze:

    Skad wiesz, ze 80 procent to niezaszczepieni? Bo powiedzieli w TV? Ja bym nigdy nie osmielala sie kogokolwiek namawiac w jakakolwiek strone w kwestii tak waznej jak zdrowie. Nie miglabym brac takiej odpowiedzialnosci. Kazdy ma swoj rozum i sam decyduje jakim procedurom medycznym sie poddac czy tez nie. Jesli o mnie chodzi, to nie ma takiej sily ktora by mnie przekonala, zeby przyjac ten akurat preparat. I naprawde zakecam dalece idaca ostroznosc w tej agitacji.

  8. Li pisze:

    Ewa, tak właśnie uważam- korzyści przewyższają ryzyko. Bardzo wierzę w naukę. Moja mama też miała wielkie problemy po szczepieniu, z pobytem w szpitalu włącznie, groziła jej zakrzepica. Ale nie umarła na covid, a z tamtymi problemami udało się uporać, bo zostały bardzo szybko wychwycone. Wystarczyło badanie krwi, które wykazało bardzo podwyzszony poziom D-dimerów. Współczuję sytuacji z teściem, bo jest niestety ofiarą, tym niewielkim procentem któremu szczepionka zaszkodziła. Co jednak powiesz na to, że ponad 80% zgonów w szpitalach to osoby niezaszczepione? Dobrze Ci radzę- zaszczep się- statystyka jest po Twojej stronie.

  9. Ewa pisze:

    Moj tesc tez dal sie namowic swojej corce na szczepienie…. Dzis jest czlowiekiem niezdolnym do samodzielnej egzystencji. A mialo byc tak pieknie. Bedzie mogl bez strachu wychodzic z domu…. Ze tez Wy wszyscy gorliwie namawiajacy nie boicie sie brac odpowiedzialnosci.
    A takich ludzi jak moj tesc, albo moj przyjaciel Kamil – jest wielu. I niech Ci nie przyjdzie do glowy twierdzic, ze korzysci przewyzszaja ryzyko. Bo jak to ryzyko bedzie dotyczyc kogos z Twoich bliskich to inaczej bedziesz spiewac. Moze masz tez dla mnie jakas zlota rade, jak zapewnic tesciowi opieke, kiedy wszyscy musimy isc do pracy?

  10. Li pisze:

    Daję tylko świadectwo prawdzie, choć chciałabym już o niej zapomnieć.

  11. redmercedes pisze:

    Chcialam przeczytac Twoj lekki wpis o zyciu…
    Coz… memento mori…
    (nie protestuje przeciwko Twoim nawolywaniom!)
    :-*

Dodaj komentarz